Wyspa umarłych

Kazimierz Dąbrowski
Wyspa umarłych, w: DEZINTEGRACJE – LAMENTACJE I MEDYTACJE EGZYSTENCJALNE, Warszawa 1980 (red. Tadeusz Kobierzycki)

Wyspa umarłych

Wyspa umarłych
Śniło mi się, a może nie śniło, że jestem na wyspie umarłych,
I byłem tam i nie byłem, marzyłem z mocą twardą.
Topole, topole olbrzymie, milami strzeliste ku górze,
Rosłe, potężne – inne, za chmurą, idą w bezchmurne.
A w dole dębowe ławy, obok gotycka świątynia,
Kamienie obrosłe trawą i szczyty, i doliny.
Jakież to dłonie błagalne, jakiż to wzrok wiedzący,
Jakież to szepty mszalne, wplecione w brzozy płaczące.
Nie wiem czy śnię, czy śniłem, że byłem na wyspie zmarłych,
Coś chwytam, coś chwyciłem, z tej pieśni mojej sakralnej.
Gdybyż rozeznać ją więcej, gdyby rozedrgać struny,
W dziesiątki, setki tysięcy, wpleść w błyskawice w pioruny.
A potem w ciszę przestrzenną, a potem w wierzby płaczące,
A potem w sen pozasenny, w księżyca blaskach drżący.
O ciszo w oczach Pana! O blasku w grobie Golgoty!
O krwi w miłości ranach! Misterium mojej tęsknoty!

Share

Podobne wpisy