Myśli żywe i myśli stłumione – refleksja o humanistycznej psychiatrii i jej filozofii. (Zagadnienia psychosemantyczne)
Dr hab. Tadeusz Kobierzycki
Instytut Ego-Analizy Askeion
Wykłady – Warszawa 2015
„Jeden tylko znak zaświadcza o tym, żeśmy wszystko pojęli: <płacz bez powodu>” ( E. Cioran, : Myśli uduszone)
Wstęp
1) Przesłuchanie nagrań z poprzednich Seminariów, które przesłał mi dr Jakub Tercz a także prof. Andrzej Kapusta – uświadomił mi, że przynajmniej 1/3 tam zawartych wypowiedzi dotyczy kwestii semantycznych.
2) Brak korelacji semantycznej, w nauce jest wadą, w filozofii problemem, a w rozmowach towarzyskich atrakcją – tych atrakcji jest wiele.
3) Owe „atrakcje” – zawierają zespół problemów, które w polskiej filozofii psychiatrii są mało obecne, choć pojawiają się w rozprawach obecnego tu prof. Andrzeja Czernikiewicza na temat zagadnień językowych w schizofrenii – i jest to w tym zakresie wielkie osiągnięcie.
4) Nie będę mówił o genetycznym, neurologicznym i kulturowym podłożu zdrowia i chorób psychicznych. Kwestie te są dosyć dobrze opisane na przykład w książkach Z. Rosińskiej, J. Mizińskiej, A. Ledera czy zwłaszcza ważnych dziś dla mnie książkach S. Symotiuka – „Stany ducha” i – „Kultura – Cywilizacja -Barbarzyństwo (2013) itd.
5) Zajmę się przede wszystkim semantyką zdrowia i choroby, która ma swoje konteksty filozoficzne, psychologiczne i psychiatryczne. ( Z. Freud, C.G. Jung, L. Wittgenstein, A. Korzybski (1879-1950) założyciel Międzynarodowego Towarzystwa Semantyki Ogólnej w USA).
Na ścieżkach filozoficznej i semantycznej analizy pojęcia zdrowia i choroby
Moje uwagi na temat związków filozofii i psychiatrii formułuję na podstawie doświadczeń, które zdobyłem jako autor i realizator projektu „Studencka Szkoła Higieny Psychicznej (1984- 1996), w którym wzięło udział kilkaset osób z całej Polski, studenci medycyny, psychologii, pedagogiki, nauk humanistycznych i technicznych, w tym pacjenci psychiatryczni; Do tych doświadczeń dodałbym ponad 10 letnią pracę na treningach i wykładach w Uniwersytecie Trnavskim w Bratysławie.
Zajęcia te prowadziłem wspólnie z obecnym tu znawcą teorii Viktora Frankla, obecnie dyrektorem Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Puławach – dr Dariuszem Perszko oraz z dr Filipem Majem, który teraz pracuje na Uniwersytecie w Południowej Afryce, jako wykładowca filozofii. Jest on autorem rozprawy doktorskiej o pojęciach zdrowia i choroby w polskiej filozofii medycyny. I warto go kiedyś na takie seminarium zaprosić. Od wielu lat współpracuję z Onco-Life-Team, kierowanym przed dr n. med. Ewę Kilar w Świdnicy.
Jeżeli chodzi o moje przygotowanie do psychiatrycznego rozumienia zdrowia i choroby, zawdzięczam je głównie 10 letniej współpracy w Polskim Towarzystwie Higieny Psychicznej i niezliczonym dyskusjom z Prof. Kazimierzem Dąbrowskim, (1902-1980), prowadzonym w Warszawie i w Zagórzu K. Warszawy, gdzie założył Sanatorium Neuropsychiatrii Dziecięcej, i gdzie przez pół roku w czasie półrocznej przerwy w studiach w 1968 pracowałem jako wychowawca. W lesie Zagórzańskim obok tzw. Zameczku znajduje się mogiła K. Dąbrowskiego. Wiąże się z tym także prowadzone przeze mnie w PTHP w latach 1981-1983 Seminarium „Ja-człowiek” poświęcone zagadnieniom zdrowia i choroby psychicznej w kontekstach filozoficznych, psychologicznych, medycznych i etycznych.
Jeżeli chodzi o moje przygotowanie filozoficzne w zakresie rozumienia zdrowia i choroby, to dostałem je na seminariach z antropologii filozoficznej mojego promotora prof. Tadeusza Płużańskiego, a seminariach z filozofii kultury prof. Zofii Rosińskiej i na seminariach z filozofii nauki prof. Aliny Motyckiej – za co im teraz publicznie dziękuję. Wiele razy jawnie lub skrycie odnoszę się do egzystencjalnych odkryć w filozofii Henryka Elzenberga (1887-1967).
Swój pogląd na temat zdrowia i choroby psychicznej mogłem ugruntować na podstawie analizy setek projekcji wytwarzanych przez zdrowych i zaburzonych psychicznie studentów (Freud, Jung, Rorschach, Luscher), na podstawie psychoanalizy własnego i cudzego milczenia, na podstawie badań neuropsychologicznych wg wielopoziomowego testu K. Dąbrowskiego, na podstawie licznych krótkich i długotrwałych treningów komunikacyjnych i kreatywnych, na podstawie pracy z ciałem i głosem, studiując wielkie ilości prezentacji autobiograficznych, wytworów artystycznych i pewną ilość diagnoz psychiatrycznych.
Wpływ na moje myślenie o zdrowiu i chorobie psychicznej miały kontakty z wybitnymi twórcami, z ich narcystycznymi, psychotycznymi tyranicznymi osobowościami, mistrzami niewerbalnej komunikacji w zakresie swoich stanów psychicznych, którą zestawiam i przeciwstawiam formom komunikacji ludzi mało asertywnych i mało kreatywnych. Wielkimi systemami diagnozy i terapii semantycznej są wielkie dzieła filozoficzne, literackie, muzyczne, teatralne itd. Dzięki nim lepiej rozumiemy siebie i innych bez uciekania się do języka ściśle naukowego.
Studenci biorący udział w treningach SSHP mówili podobnie jak Cioran, na przykład: że „tylko jedno jest ważne: nauczyć się bycia przegranym” (<O niedogodności narodzin>), albo „gdybym nie myśl o samobójstwie, dawno bym sie zabił”(< Sylogizmy goryczy>). Czy też bardziej filozoficznie – „świat tworzy się w obłędzie, gdyż poza nim wszystko jest wyobrażeniem” (<Święci i łzy>). Dopiero jednak praca z osobami chorymi na raka zmusiła mnie do dowartościowania roli ciała i pracy ich umysłu w konstruowaniu nowego obrazu własnego cielesnego i umysłowego zdrowia . To doświadczenie nawróciło mnie na wiarę w ciało, które odrywa się od umysłu, i w umysł, który odrywa się od ciała. co pozwoliło mi zrównoważyć obraz ludzi tzw. chorych psychicznie, u których umysł odrywał się od ciała.
Gdybym chciał streścić swoje metakliniczne doświadczenie odwołałbym się dziś do egzystencjalnych aforyzmów Emila Ciorana ( 1911-1995), który twierdził że „nie ma jednej choroby, jest ich tyle, ile liter w alfabecie plus znaki diakrytyczne”. Inaczej niż K. Jaspers (1883-1969), który uważał, że przede wszystkim frustracja potrzeb i zdolności czyni ludzi chorymi. I inaczej niż K. Dąbrowski, który skłaniał się do opinii że choroba jest niepowodzeniem w procesie rozwoju. Do tych ujęć dodałbym, ze chorobę psychiczną wzmacnia brak zrozumienia ukrytych lub jawnych przejaskrawionych lub przekręconych komunikatów egzystencjalnych, werbalnych i niewerbalnych, tworzonych przez tzw. chorych psychicznie. Do pełnego opisu procesów zdrowia i choroby nie wystarczają pojęcia adaptacji i dezadaptacji, integracji czy dezintegracji, stresu czy asertywności, sympatii czy empatii, separacji czy reparacjii , obrony i rozwoju, regresji i agresji, projekcji i percepcji, porządku i chaosu, bólu i przyjemności, sympatii czy empatii ,rany czy blizny, zahamowania i rozwoju, bez pojęcia jaźni, tożsamości i kreatywności.
Po badaniach Antonio Damasio łatwiej przyjąć, że dużą rolę w chorobach psychicznych odgrywa problem korelacji neurosemantycznej impulsów wzrokowych, które z dodatkiem znaczników emocjonalnych trafiają do systemu percepcyjnego mózgu i tam są odtwarzane jako diady mentalno emocjonalne, które można werbalizować, wizualizować w wyobrażeniach, somatyzować przez dotyk czy uruchomić w impulsach ciała (por. Antonio Damasio) itd. Wcześniej wydawało mi się, że w tworzeniu choroby psychiczne kluczową sprawą jest niedobór lub nadmiar werbalizacji – milczenie i gadanie, niedobór kinetyzacji – zesztywnienie, i niedobór emocjonalny – anhedonia. Inaczej mówiąc w przypadku analizy choroby psychicznej brak jest wystarczających znaków informacyjnych ze sfery rozumienia tego, co dzieje się z człowiekiem, gdy on sam siebie nie rozumie.
Emil Cioran trafnie zauważył , że : „Czujemy się bezpieczniejsi z szaleńcem, który mówi, niż z takim, który nie potrafi otworzyć ust” ( E. Cioran , „Myśli uduszone”). Nie tylko bycie z szaleńcem jest nieznośne, gdy nic nie mówi. Sprawa jest groźniejsza, gdy strategia taka realizowana jest w domu wobec dziecka, które zanurzone jest nie tylko w swojej autystycznej komunikacji jakim jest rozmawianie z samym sobą. Gdy wiadomo, że pewne treści własnych doświadczeń muszą być ukryte lub zniekształcone z powodów kulturowych, rodzinnego tabu, zakazów religijnych. I nie rozumiem tego do dziś. Do dziś sam mam problem z rozumieniem takiego milczenia. I to nawet po zapoznaniu się z analizami zaburzeń komunikacji opisanymi przez Zygmunta Freuda, którego dzieła poznałem dość późno. Dzięki celebrowanej w mojej rodzinie powojennej kulturze milczenia łatwo przyjąłem istnienie zasady milczenia, jako warunku dobrej komunikacji tego, co jawne z tym, co ukryte we mnie i poza mną. Stąd wzięła się moja potrzeba analizy sygnałów ciszy i milczenia, zjawisk semantyzacji i desemantyzacji sfery widzialnej na poziomie spostrzeżeń zmysłowych i umysłowych.
Kazimierz Dąbrowski (1902-1980) – neurointegracja i dezintegracja pozytywna
- Dąbrowski w swojej teorii zdrowia i choroby psychicznej poddaje najpierw krytyce analitykę i założenia psychoanalizy i behawioryzmu, próbując połączyć witalizm F. Nietzschego i H. Bergsona z psychologią doświadczalną E. Claparede`a i teorią rozwoju intelektualnego J. Piageta, oraz z krytyką teorii ewolucji i dyssolucji J. H. Jacksona, w zachwycie do pojęcia „funkcji rzeczywistości” i rozumieniem nerwic, którą znalazł u – P. Janeta. Za dzieło kluczowe dla psychopatologii uważał wydany 100 lat temu tekst Karla Jaspersa. Pewien rodzaj semantycznego terapeutycznego płaszcza, który w praktyce terapeutycznej narzucał K. Dąbrowski na swoje analizy i diagnozy kliniczne były teksty poetyckie i literackie – Słowackiego („Godzina myśli”), i Mickiewicza („Pan Tadeusz”), a także teksty Dostojewskiego, Kafki i Prousta, i wybrane metafory filozofii Kierkegaarda, Nietzschego, Unamuno, Alberta Camusa itd. Niektóre znał na pamięć.
Jako psychiatra egzystencjalny K. Dąbrowski, starał się skorelować 5 wskaźników pozwalających człowiekowi komunikować swoje stany ducha – zmysłowy, ruchowy, wyobrażeniowy, emocjonalny i intelektualny, z podłożem neurologicznym, który umożliwia lub utrudnia te komunikację poprzez tworzenie komunikatów, możliwych do zrozumienia przez sam podmiot i jego otoczenie i zestawił je z procesami psychicznej integracji i dezintegracji – jej fenomenów pozytywnych i negatywnych, z pojęciami zdrowia i choroby psychicznej.
Dąbrowski uważał, że proces ewolucji człowieka jest zakończony, jest tylko jeden składnik jego bytu, który nadal podlega ewolucji i rozwojowi, to emocje i uczucia. Jest pierwszym w Polsce autorem który do swojego modelu rozwoju osobowości wprowadził pojęcie empatii, jako uczłowieczającej siły jednostki i grupy, pod kontrolą umysłu. Potencjałem rozwoju człowieka jako gatunku jest więc nie ciało i umysł, ale uczucia. On też wprowadził jako pierwszy Polak pojęcie „ilorazu inteligencji emocjonalnej”. To uczucia kontrolują ciało i umysł, a nie umysł ciało i emocje. Za tym poglądem stoi cała biblioteka rozpraw na temat emocji, nastrojów i przeżyć itd. Przypomnijmy najpierw rozprawę Adama Smitha (1723-1790), który opisał uczucia jako podłoże moralności, w książce „The Theory of Moral Sentiments” (1790), tam pisze o „fellow feeling”; dalej trzeba wymienić K. Darwina (1809-1882) autora pracy „The Expression of Emotions In Man and Animals (1872), potem Theodora Lippsa (1851-1914), czy Roberta Vischera (1847-1933), piszących o Einfuhlung w estetyce, było tłumaczone jako sympathy w 106 lat później Titchener a potem jako empathy. Znamy fenomenologiczne studium Maxa Schelera (1874-1928) „O istocie i formach sympatii” i Edith Stein (1891-1942) „O zagadnieniu wczucia” (1917, pol.1988). W ostatnim 1oleciu działa cały już legion psychologów, np. Dan Batson, czy Jamil Zaki którzy uważają, ze pojęcie empatii to złoty klucz do psychologii człowieka. Spośród badaczy mózgowych funkcji uczuć znany jest w Polsce LeDoux. Dziś dość powszechnie uważa się, że nie tyle brak sprawnego intelektu, ile brak sprawnych uczuć jest przyczyną behawioralnej patologii i chorób psychicznych. Spycha człowieka na poziom psychopaty i go odczłowiecza. Ja bez sprawnego intelektu to nieszczęście, ja bez sprawnych uczuć to tragedia.
Według K. Dąbrowskiego „Zdrowie psychiczne jest to zdolność do wszechstronnego rozwoju psychicznego w kierunku coraz wyższej hierarchii rzeczywistości i celów, aż do realizacji własnej osobowości i pomocy innym w realizacji ich osobowości”(K. Dąbrowski, Pojęcia żyją i rozwijają się, London 1971s. 175). Miał trzy modele, które spełniały postulaty takiego rozumienia zdrowie psychicznego według jego teorii – to święci, bohaterowie i twórcy, ci którzy radzą sobie mówiąc językiem C.G. Junga, z integracją Cienia z własnym ja. W gruncie rzeczy pięciopoziomowy model rozwoju osobowości dotyczy rozwoju moralnego, który awansuje cierpienie bohaterów, świętych i twórców do poziomu siły metafizycznej, która przemienia zło w dobro. W tym sensie jest to teoria, eudajmoniczna, emotywistyczna połączona ze stanowiskiem antyeugenicznym, pokazującym, że niekiedy dezintegracja, rozpacz, katastrofa uszlachetnia, gdy łączy się z rozwojem ku wyższym wartościom i twórczością, a nie z degradacją i rozpadem. Pojęcie rozwoju poprzez dezintegrację pozytywną jest złotym kluczem tej teorii. Kluczem klinicznym i terapeutycznym czyli semantycznym właśnie.
Zgodnie z tym założeniem, twórcy, bohaterowie i święci, dzięki swoim siłom moralnym opartym na empatii wyciągają innych z egzystencjalnej jaskini nieszczęścia, które polega na tym, że nikt ich nie kocha, nie widzi, nie słucha, nie rozumie znaków nieszczęścia przez które muszą przejść w drodze do przyszłego szczęścia (eudajmonia). Ale to wymaga przejścia przez strach, lęk i trwogę, przez obłęd, tyle, że teraz już nie samotnie, ale w dobrym towarzystwie bogów, wieszczów, geniuszy, bohaterów wszystkich tych, którzy umarli aby ludzkość mogła żyć w przekonaniu, że każde życie ma sens. Przejście emocjonalnej agonii jest możliwe, nie tylko wtedy, gdy ktoś mnie pokocha, ale także wtedy, gdy mnie ktoś zrozumie, pomoże rozwiązać sylogizmy poznawcze, przejść przez labirynt paradoksów i sprzeczności, które są modelami rzeczywistych chorób umysłu. I tu jest praca dla filozofów, którzy nie boją się psychiatrów, i potrafią rozumieć ich język naładowany terminologią wykluczającą cierpienie ze swojego słownika obietnic szczęścia zdrowia, czy pomyślności. Filozofowie którzy wierzą w zbawczą moc ludzkiej inteligencji muszą jednak uważać, żeby nie zredukować jej tylko do myślenia. Przestrzega przed tym G.B Shaw (1856-1950), który w chwili trzeźwości czujnie zauważył: „Niewielu ludzi myśli więcej niż dwa lub trzy razy w roku. Zyskałem międzynarodową sławę przez myślenie raz lub dwa razy w tygodniu”.
W przekraczaniu paradoksów logicznych i semantycznych pomagają cykle działania ludzkiego umysłu procesy dystrybucji impulsów semantycznych na poziomie ośrodkowego (centralnego) układu nerwowego (mózg, rdzeń kręgowy), oraz na poziomie obwodowego i autonomicznego układu nerwowego (układ współczulny i przywspółczulny). Układ autonomiczny decyduje np. że oddycham jak śpię, czy pracuję, serce mi bije niezależnie od tego, czy chcę, czy nie (mam wpływ na nieznaczne przyśpieszenie – ratowanie życia/sport, lub zwolnienie – relaks/noc). Badanie neurologiczne było skierowane na diagnozę dziania tych dwu układów. Stanowiły podstawę formułowanej przez K. Dąbrowskiego diagnozy medycznej i terapeutycznej (uzdrawianie semantyczne).
Na poziomie semantyki medycznej choroba psychiczna jest rodzajem destruktywnej inwolucji, defektu, który staje się wewnętrznym więzieniem dla człowieka : więzieniem dla bliźnich, którzy dla swojej obrony mobilizują siły własne i obce – służbę specjalną / militarną, religijną, prawną, policyjną – medyczną- / która odgradza chorego od zdrowego, w obawie o zagrożenie zdrowia lub życia jednego i drugiego. Jest to stanowisko bliskie znanym dobrze opisom historii choroby psychicznej dokonanej przez Michela Foucalta (1926-1984).
Wśród zburzeń psychicznych – K. Dąbrowski wyróżniał – psychopatie, psychozy i psychonerwice – ale tylko psychozy traktował jako choroby psychiczne i tylko wtedy, gdy wykazywały tendencje dyssolucyjne, lub inwolucyjne; te zaś które miały charakter rozwojowy ewolucyjny zaliczał do zakresu zdrowia, a jeszcze bardziej zdecydowanie do mechanizmów czy dynamizmów kreatywnych. Ludzie statystycznie w większości zdrowi spełniający warunki socjonormatywnej stabilności w zakresie własnych zachowań, są wzięci we dwa ognie psychopatyczny i psychoneurotyczny, zawieszeni między piekłem psychopatów i czyśćcem psychoneurotyków, którzy zmierzają do lepszego świata, w towarzystwie „instynktu śmierci cząstkowej”.
Psychonerwic K. Dąbrowski nie uważał za choroby, i napisał na ten temat książkę pt. „Psychonerwica nie jest chorobą ”, która została przetłumaczona na potrzeby szkoleniowe SSHP przez dr W,. Drożdża, z J. angielskiego. (Psychoneurosis is not an illness (Neuroses and psychoses from the perspective of positive, London 1972). Tych, którzy zbytnio zakochiwali się w swoje chorobie, gwałcąc własny umysł i ciało napominał: „Nie szukaj zdrowia psychicznego, szukaj rozwoju i twórczości, a znajdziesz jedno i drugie” (K. Dąbrowski , Aforyzmy…1970).Choć wiadomo, że jak pisał K. Jaspers, „Decyzja jest możliwa jedynie podczas kryzysów istnienia” (K. Jaspers, Philosophie t. III, 1932 – Pasja Nocy i Norma Dnia).
Antoni Kępiński ( 1918 -1972) – metabolizm energetyczno-informacyjny
Antoni Kępiński, podobnie jak K. Dąbrowski uważał, że- aby zrozumieć chorego i chorobę trzeba wiele razy przeżyć – niezrozumienie, niepewność, lęk, złość, wściekłość, nienawiść i/lub własne radykalne odrzucenie, wykluczenie lub ciężką chorobę – wtedy pojawia się inicjacyjne odczucie rezygnacji z walki o zdrowie z chorobą, na rzecz – „bycia”.
Antoni Kępiński – zauważył, że przed pojawieniem się schizofrenii pojawia – tęsknota za psychozą, czyli: Można by ją opisać na poziomie zdrowia jako „sylogizm tęsknot”, które sterują zachowaniem ludzi zdrowych, zamykając swoje ja w labiryncie choroby. Są to:
1) – tęsknota za dokonaniem wielkich czynów, poświęcenie się dla innych, wypróbowanie siebie, zostawienie śladu po sobie;
2) – tęsknota za powrotem do łona matki – np. aktywność ruchowa w katatonii, podobna jest do aktywności ruchowej płodu, łatwe przechodzenie od zastygnięcia w bezruchu do gwałtownych chaotycznych ruchów/ brak granicy zewnętrzne/wewnętrzne/;
4) – tęsknota za cielesnym zbliżeniem, sprawdzeniem własnego ciała – męskości/kobiecości
5) – tęsknota za pełnią barwy – magia np. u Van Gogha;
6) – tęsknota metafizyczna jako wyraz stłumienia, własnej niepewności, stąd wyżywanie się w sporcie, w pracy, w religii.
- Kępiński zauważył, że w chorobach psychicznych i w zdrowiu psychicznym metabolizm informacyjny, jego baza semantyczna jest tylko w niewielkim stopniu skorelowane z bazą emocjonalną – tzw. zwykłych ludzi, ale u twórców jest ona rozszerzona. I to do takiego stopnia, że mogą one zastępować słowniki psychiatryczne. Ich katalogi i zbiory semantyczne lepiej opisują stany ciała i umysłu, niż jakakolwiek psychologia, czy psychiatria – przykłady w literaturze – Dostojewski, Kafka, Proust, Camus, Mann – w muzyce – Bach Beethoven, Mozart, Chopin, w malarstwie – Van Gogh, Matisse, Picasso, w tańcu – Degas, Pawłowa, Plisiecka, Niżyński Nurejew itd., itp.).
Metabolizm informacyjny o którym pisze A. Kępiński zinterpretowałbym jako proces połączeń i przepływu korelatów semantyczno-percepcyjnych ( ikonicznych, sensytywnych, kinetycznych, wzruszeniowych i pojęciowych) który ma zasięg indywidualny i transcendentalny, oceaniczny i kosmiczny. Zasięgiem tym dysponują wielcy ludzie sztuki i nauki, wielcy filozofowie, niektórzy z nich uzyskali go przy pomocy własnej psychozy. Bez ich odkryć czulibyśmy się zamknięci w strefach semantycznego milczenia, nie potrafiąc zinterpretować niezrozumiałych tików nerwowych, zająknień mentalnych i głosów, podobnych do tych, jakie wydają na świat, afatycy, autyści, anhedonicy czy po prostu ludzie nieszczęśliwi z powodu dysfunkcji neurobilogicznych i neurosemantycznych.
W tym ujęciu choroba staje się wyrazem słabszego zdrowia, nie walczy się z nią, ale ją uznaje rozumie i współpracuje – na rzecz budowy rozszerzonego i bardziej skomplikowanego jej rozumienia wykraczając poza analizę obsesji obronnych, poprzez promocję procesów rozwojowych, które mogą niwelować chwilowe zatory w systemach zdrowia. Kontrolować je, tak, aby nie ulegały zbytniemu przyspieszaniu albo zbytniemu zahamowaniu.
Tadeusz Kobierzycki – problem emocji ich znakowanie i dystrybucja znaczeń
Na początku, gdy się rodzimy jesteśmy wrzuceni w przestrzenie otoczonych przez milczenie słów, które słyszymy jako niezrozumiałe dudnienie i bębnienie, śpiew , łkanie lub krzyk, potem dopiero odgadujemy ich znaczenie obcując z właścicielami wszystkich najważniejszych słów naszego życia – czyli rodzicami. Bez tych słów znikamy w sferze autyzmu, w semantycznym chaosie jaki znamy z własnych snów. Po latach porażek związanych z samorozumieniem i studiowania filozofii zwłaszcza teorii duszy, charakteru, osobowości osoby i jaźni zrozumiałem, że aby dotrzeć od warstw widzialnych , ikonicznych, do tego, czego nie widać, trzeba użyć specjalnej procedury poznawczej, która pozwala opisać za pomocą semantyki widzialnego to co niewidzialne i niewidzialnego przez to, co widzialne , ciszy przez głos i głos przez ciszę. Problem ten pojawia się już w dialogach Platona (Fajdros) , który opisuje problem milczenia za pomocą pojęcia – sige. Milczenie nie jest tam domeną strachu, groźnym stanem duszy, ale niechcianym dzieckiem pamięci/ niepamięci. Jest stanem preikonicznym, księgą bez słów , rejestrem sygnałów ludzkiego istnienia. Wiedzą tez o tym uczestnicy prywatnego seminarium, które prowadziłem na ten temat w stanie wojennym Niektórzy zajmują się teraz psychiatrią i filozofią.
Z entuzjazmem odnoszę się więc do podejmowanych przez innych filozofów i studiów nad „semantyką milczenia” – zainicjowanych w Polsce przez artykuł Izydory Dąmbskiej, i podjętych przed kilkoma laty w Akademii Muzycznej w Warszawie, gdzie odbyły się dwie konferencje i opublikowane zostały 2 tomy pt. „Semantyka milczenia”, pod red. Kwiryny Handke, które chyba nie są znane w środowisku psychiatrycznym. Tam matrycę semantyczną milczenia w filozofii Platona ,a także w matrycę semantyczną ciszy i krzyku w poezji Z Herberta. Tam też znajduje się artykuł o semantyce milczenia ze stanowiska filozofii języka i logiki Jacka J. Jadackiego. Te dwa tomy wypełniają analizy ciszy i milczenia w dziełach muzycznych, plastycznych, literackich, np. w pismach M. Prousta – Roberta Zaborowskiego. Jest tam też jeden tekst o milczeniu w psychiatrii.
Wydaje mi się, że nie można w sposób systemowy poznać semantyki choroby czy zdrowia, bez znajomości semantyki mowy i milczenia. Nie wystarczy tu usypiająca filozofów i psychiatrów lektura różnego rodzaju eugenicznych metafizyk, czy nawet dzieł Noama Chomsky`ego na temat natury języka ludzkiego, czy hermeneutyk typu Paula Ricouera, które nie wytrzymują krytycznego rozbioru semantycznego, zwłaszcza ich korelatów ikonicznych, kinetycznych , somatycznych emotywnych i intelektualnych. Psychoterapia przez rozwój opisana przez K. Dąbrowskiego odnosi się do osób, które mają mocny potencjał rozwojowy czyli emocjonalny wyobrażeniowy i intelektualny. Tych leczy twórczość i rozwój osobowości. W stosunku do innych lepsze wydaje mi się rozwiązanie E. Ciorana czyli temperowanie powielania się percepcji mnożników ja, które wyszły poza strukturę. Nie pomoże im analiza immanentyzującej się transcendencji i transcendentalizującej się immanencji. Analiza ejdetyczna i emotywna, na co trafnie zwrócił uwagę Andrzej Kapusta w studium o fenomenologicznej koncepcji zdrowia i choroby psychicznej.
Z biegiem lat zauważyłem, że w stanach ludzkiego cierpienia, umysł lub organizm umysł uruchamia jakąś nową edycję swojego – ja ( drugie ja), które w kryzysie podejmuje funkcję dystrybutora informacji o sobie samym, gdy bazowy zasób semantyczny i jego system operacyjny (pierwsze ja) jest niesprawny, W tym sensie choroba psychiczna jest zaburzeniem komunikacyjnym, w zakresie tworzenia i dystrybucji komunikatów podtrzymujących percepcje i ich korelaty ikoniczne dające wrażenie ciągłości i tożsamości. Przedstawiłem w dwu książkach Jaźń i tożsamości oraz książce „Jaźń i twórczość” (2013). Dysocjacja i multiplikacja ja ratuje integralność człowieka który musi przejść przez chaotyczne procesy poznawcze, dochodząc do stanów asertywnych lub kreatywnych. Tam też przedstawiam rolę ja w komunikacji niewerbalnej, jako problem komunikacji autystycznej i artystycznej (w pantomimie, H. Tomaszewskiego, tańcu scenicznym (balet Tristan, K. Pastora), w rzeźbie kinetycznej (Europa, K. Ł. Żywuszko) i w muzyce Johna Cage`a). (por.„Jaźń i Twórczość” (2012).
Przyjmuję więc, że tzw. choroba psychiczna jest efektem zaburzeń w dystrybucji czyli tworzeniu, nadawaniu, odbieraniu i interpretowaniu zbiorów semantycznych, którymi dysponuje człowiek/ jednostki i grupy/.
Zakończenie
Alfred Korzybski w czasie pewnego wykładu dla studentów wyjął zawinięte w biały papier pudełko ciastek. Wyjaśnił, że musi coś zjeść, po czym zaproponował studentom pierwszego rzędu, by także się poczęstowali. Zjedli je ze smakiem, gdy Korzybski szybkim ruchem zerwał biały papier z pudełka, ujawniając oryginalne opakowanie – duże zdjęcie głowy psa z napisem „Ciastka dla psów”. Studenci zareagowali z przerażeniem, dwoje wybiegło wymiotować do toalety. Komentarz Korzybskiego był taki: „Drodzy Państwo, właśnie zademonstrowałem, że ludzie nie tylko jedzą pokarmy, ale także słowa, i że smak tych pierwszych często zdominowany jest smakiem drugich”. Zacytowany żart traktuję jako ilustrację znaczenia praktyk językowych dla wywoływania zaburzeń psychicznych (Źródło: R. Diekstra, Haarlemmer Dagblad, 1993, cited by L. Derks & J. Hollander, Essenties van NLP (Utrecht: Servire, 1996), p. 58), które obserwowałem przez wiele lat moich własnych doświadczeń w tym zakresie.
W systemach gdzie nie ma – ja – choroba nie może istnieć jako forma rozszczepienia, ale jako forma zlania się z umysłem bóstwa; taka dla nas chora psychicznie osoba komunikuje się ze sferą świętą i nie powinna być medycznie leczona. Do tego wystarczy terapia za pomocą semantyki religijnej. W kulturach Wschodu, pojecie ja, zastępuje pojęcie boga, króla, rodzica ( ojca), ducha, wodza lub przodka z 5 pokolenia lub za pomocą pojęcia – nicości; Takie podejście – dla psychiatry z kulturowego Zachodu to poznawcze i mentalne niebezpieczeństwo i chyba semantyczna przesada!
Jako człowiek nastrojony filozoficznie, antyeugenicznie i antyklinicznie, myślę częściej o „sylogizmach goryczy”, niż o „sylogizmach choroby” przeciwstawiając im „sylogizmy radości”, zamiast „sylogizmów zdrowia”, które znajdowałem figurach logicznych i semantycznych osób, którzy doznawali dysocjacji procesów umysłowych. I tych, którzy doznawali dysocjacji cielesnej. Nie można rozumieć tego, który sam siebie nie rozumie, bez wchodzenia w semantykę tego nierozumienia. To wydaje mi się kluczowe dla filozofii opartej na rozumieniu zjawisk niezrozumiałych. Myślę, że wyzwaniem dla psychiatrii i filozofii jest zmiana paradygmatu analitycznego i diagnostycznego zaburzeń psychicznych .
Myślę, że za 50 lub 100 lat dzisiejsze kliniki instytuty psychiatryczne mogą zamienić się w kliniki i instytuty badania charakterów rozumów ludzkich, całkiem podobnie do tego, co robił już wiek temu Michał Wiszniewski. Tyle, że dziś z systemem oprogramowania komputerowego. Nie będzie się tam diagnozować zdrowia ani chorób psychicznych, ale określać rodzaje charakterów rozumów ludzkich. Dzisiejsze choroby są w dużej mierze konstrukcjami obejmującymi więcej tego, czego nie da się określić, ich nazwy mają się tak do faktów biologicznych jak literackie libretto opery czy baletu do muzyki lub tańca, którą wykonuje orkiestra, chóry i soliści. Jest to na ogół związek wybiórczy, punktowy, projekcyjny, nie literalny, a nie jakby się można było spodziewać realny.
Post scriptum
Z doświadczenia wykładowcy akademickiego wiem, że nawet inteligentni studenci mogą czuć się urażeni jakąś prostą uwagą, którą zdarza mi się wygłaszać podczas wykładów z filozofii , nawet taką, że mamy dziś ładną albo brzydką pogodę. Na zakończenie przypomnę w celach profilaktycznych dwie myśli K. Dąbrowskiego na temat kłopotów jakie mogą wypływać ze złego rozumienia uczuciowej wrażliwości, którą większość z nas chyba ceni:
- „Nadmiar wrażliwości bez przekształceń wewnątrzpsychicznych, doprowadza do wielu niepotrzebnych konfliktów, wyolbrzymia różnice, a pomniejsza i zaciemnia sprawy najważniejsze”. (K. Dąbrowski , Myśli i aforyzmy egzystencjalne, London 1970, Af. 79); 2) „Uraźliwość jest wrogiem wrażliwości: pomniejsza ja i prowadzi do schorzeń” (K. Dąbrowski, 1970, Af. 78)..
- I jeszcze przesłanie dla idealnych psychiatrów, które sformułował K. Dąbrowski – „Jacy powinni być nasi lekarze, pracownicy ośrodków mądrej miłości? Powinni umieć spoglądać w trzech kierunkach – w głąb siebie, poza siebie i ku innym. Ich wiedza uzupełniana być musi mądrością, ich opiekuńczość musi być oparta na przeżyciu własnego opuszczenia i samotności. Uodpornienie na rozpacz brać będą z pokonania własnej rozpaczy, serdeczność z doznania miłości w nocach duszy, wizje rozwoju innych z doświadczenia własnego rozwoju. (K. Dąbrowski 1971, af.81)
- Emil Cioran : 1) „Bądźmy rozsądni: nikomu nie jest dane wyleczyć się całkowicie ze wszystkich złudzeń. Z braku powszechnego rozczarowania nie należy wyciągać wniosku o istnieniu powszechnego poznania” (<Wyznania i anatemy>.)
appendix:
Tadeusz Kobierzycki: Definicja zdrowia: “The so-called mental illness is a result of disorders of distributing i.e. creating, transmitting, receiving and interpreting semantic sets, which man has in his disposition (individual and group).”(T. Kobierzycki, Warszawa 2015).