Miłość na różnych poziomach rozwoju osobowości według Teorii Dezintegracji Pozytywnej
Teoria Dezintegracji Pozytywnej(TDP) prof. Kazimierza Dąbrowskiego, wielkiego polskiego uczonego, lekarza – psychiatry, psychologa, filozofa i społecznika, jest wybitnym osiągnięciem myśli psychologicznej i zdobyła już sobie trwałe miejsce w psychologii. O wadze TDP niech świadczą słowa Abrahama Masłowa: „Uważam tę teorie za jedną z najważniejszych w psychologii i psychiatrii ostatnich dziesięciu lat (…). Doprowadzi ona z pewnością do zmiany teorii psychologicznych i praktyki w psychoterapii(…)” (Dąbrowski 1970, s. 1). Szczególnym zarysem TDP jest jej „duchowy charakter”. To teoria, w której szczególne miejsce zajmują takie pojęcia jak: wolność, odpowiedzialność, twórczość, kontemplacja, medytacja, empatia, ideał, nadwrażliwość czy wreszcie miłość.
Miłość jest jednym z podstawowych pojęć charakteryzujących życie emocjonalno-psychiczne człowieka. Paradoksalnie tak naprawdę bardzo trudno jest określić, czym miłość jest ze względu na prawie nieograniczoną różnorodność ustosunkowań uczuciowych do znaczenia tego terminu, tzn., ze względu na różne jej „rozumienia” i przejawy (por. Nowak 1993, s. 195). Z tego też powodu termin ten został praktycznie usunięty z literatury psychologicznej, gdyż współczesne kierunki psychologiczne wykorzystujące metody o charakterze przyrodniczo-matematycznym nie są w stanie poradzić sobie z tym zagadnieniem (por. Grzywiak-Kaczyńska 1975, s. 127). Ciekawą propozycją wydaje się być rozwiązanie powyższego problemu na gruncie Teorii Dezintegracji Pozytywnej. Jej twórca, prof. Dąbrowski zauważa: „Nazywamy miłością prymitywny, nie zhierarchizowany popęd seksualny, tendencję do rozładowywania energii seksualnej, w sensie niewybiórczym, w sensie stadnym i nazywamy również miłością stosunek mężczyzny i kobiety o cechach wyłącznych, oparty na świadomym wyborze, odpowiedzialności, potrzebie trwałości, potrzebie wzajemnego uczuciowego bogacenia się we współżyciu. Są to treści tak odmienne, że należałoby dla każdego z nich znaleźć inne, wielopoziomowe terminy.” (Dąbrowski 1979, s.227)
Dąbrowski przyznaje, że miłość, podobnie jak i cała uczuciowo-aksjologiczna rzeczywistość człowieka, jest wielopoziomowa, choć sam nigdy nie dokonał dokładnej analizy (por. Dąbrowski 1975, s. 84 i 87). W artykule spróbuję określić, jak przejawia się miłość na poszczególnych poziomach rozwoju według Teorii Dezintegracji Pozytywnej (TDP). Pozwoli to uchwycić ową wieloznaczność rozumienia i przeżywania miłości w zależności od typu i stopnia rozwoju jednostki.
Dąbrowski wyróżnia pięć poziomów rozwoju osobowości od najniższego poziomu I integracji pierwotnej, gdzie jednostka jest dominowana przez instynkty biologiczne, poprzez poziom II dezintegracji jednopoziomowej, poziom III dezintegracji wielopoziomowej, spontanicznej, IV dezintegracji wielopoziomowej, zorganizowanej i ukierunkowanej do poziomu najwyższego, tzw. integracji wtórnej. Dąbrowski zakłada, że procesy dezintegracyjne mogą mieć charakter pozytywny, tzn. warunkują rozwój osobowości poprzez przekroczenie poziomów, rozbicie struktur poziomów niższych i umożliwienie tym samym integracji na poziomie wyższym.
Na poziomie pierwszym – integracji pierwotnej – traktowany jest przedmiotowo, bezosobowo. Jednostka jest całkowicie podporządkowana działaniu instynktów ( dużą rolę odgrywa instynkt seksualny). „Ja” jednostki utożsamia się niejako z jej instynktem seksualnym, stąd niemożliwe jest zbudowanie podmiotowej relacji >, bo partner traktowany jest przedmiotowo, jako obiekt seksualnego wyładowania lub prymitywnej przyjemności dominacji, władzy czy kontroli. Występuje prawie zupełny brak wrażliwości na potrzeby partnera, nieliczenie się z jego wiekiem, zdrowiem, potrzebami emocjonalnymi czy dyspozycyjnością. Determinacja przez czynniki biologiczne osobnika na tym poziomie powoduje, że występują u niego „małe inhibicje przejawów seksualnych w obecności innych” oraz „bardzo małe inhibicje co do użycia siły” (por. Dąbrowski 1984b, s.72).
Ciekawie wyjaśnia to na gruncie TDP Tadeusz Kobierzycki: instynktowne „ja” jednostki, tak silnie zespolone, niejako utożsamione z czynnikami biologicznymi i wyrażające się przez ich potrzeby, zostaje jakby unicestwione wraz z zaspokojeniem tych potrzeb. Stąd po wyładowaniu seksualnym odczuwa emocjonalną pustkę, która nie zapełniona, nie zrównoważona przez wyższe przeżycia i wartości zostaje odczytana jako <>, a partner przejawia się jako agresor, przyczyna owego „uśmiercania”. Pojawia się wtedy uczucie lęku i zagrożenia przed tym unicestwieniem, a w rezultacie reakcja agresji na partnera, która u psychopatów może nawet przybrać formy tortury fizycznej, pobicia, w skrajnych wypadkach mordu. Owa agresja może przybierać i bardziej wysublimowane formy psychiczne czy moralne. (por. Dąbrowski, s. 240 n.)
Rozpatrzmy inny rodzaj miłości – miłość macierzyńską. Jest ona tutaj również raczej prymitywnym (w sensie poziomowym) instynktem macierzyńskim niż prawdziwą miłością, choć jak słusznie zauważa Grzywak-Kaczyńska, od instynktu seksualnego odróżnia go wrodzony czynnik altruistyczny. (por. Grzywak-Kaczyńska 1975, s.130) W tym przypadku dziecko jest traktowane przedmiotowo, nie liczą się jego rzeczywiste potrzeby, a i nierzadko ta biologiczna, instynktowa miłość matki powoduje uzależnienie, zniewolenie dziecka, znajduje się ono jak gdyby w sieci emocjonalności matki.
Wydaje się jednak, że ów czynnik altruistyczny w instynkcie macierzyńskimi jest dynamizmem, który sytuuje ten rodzaj miłości nieco wyżej, na pograniczu poziomu I i II, a czasem nawet na poziomie III, choć wypadałoby zbadać, czy zaobserwowane zjawisko jest zawężone do miłości macierzyńskiej, czy też może stać się prawdziwym dynamizmem pozytywnym, pozwalającym na rozbicie lub kontrolę poziomów prymitywnych i stałą integrację na poziomie wyższym.
Trzecim charakterystycznym przejawem miłości jest jej wymiar duchowy wyrażany w przeżyciach religijnych, w relacji do Boga. W tym przypadku charakterystyczny dla miłości wymiar transcendencji, przekraczania samego siebie, wyjścia naprzeciw, oddania się, jest tym trudniejszy im większy jest stopień integracji biologicznej. I rzeczywiście trudno jest na poziomie I mówić o prawdziwym osobowym związku miłości ja – <>. Ale to nie oznacza niezdolności do wiary w Boga, wręcz przeciwnie, może ona być nawet niesłychanie istotna. Na tym poziomie Bóg jawi się jako autorytet władzy, siły, potęgi, której trzeba się bać, poddać się jej albo w imieniu której można podporządkowywać, manipulować, a nawet niszczyć innych. Dominuje tutaj postawa magiczna. „Człowiek wzywa moce dla otrzymania pomocy i protekcji w relacji swoich prymitywnych potrzeb, przede wszystkim biologicznych” (Dąbrowski, „Postawa Religijna”, s. 1). Religijny fundamentalizm, wyrażanie kategorycznych, nierefleksyjnych sądów moralnych w imieniu Boga czy nawet wysublimowana manipulacja doktryną religijną w celu zdobycia władzy – to tylko niektóre możliwe przejawy prymitywnego podporządkowania się bóstwu lub raczej podporządkowania Boga potrzebom instynktowym. Szczególną grupę w ramach poziomu pierwszego (integracji pierwotnej) stanowią psychopaci. Wśród nich Dąbrowski wymienia takich dyktatorów i zbrodniarzy jak Neron, Stalin, Iwan Groźny, Hitler czy Manson. Motto żołnierzy Wermachtu „Got mitt uns” czy quasi-religijna struktura organizacji Mansona to niektóre skrajne przykłady religijności poziomu I. Przejawem mniej skrajnym jest antropomorfizacja i myślenie magiczne oraz bezrefleksyjne zbliżanie się do dobra i unikanie zła (por. Musiał 2006, s. 51).
Jak widać, na poziomie I trudno byłoby mówić o istnieniu prawdziwie ludzkiej miłości. I rzeczywiście, Dąbrowski zauważa, że „związek miłości nie może być uformowany” (por. Dąbrowski 1984b, s. 72).
Na poziomie II – dezintegracji jednopoziomowej – następuje rozbicie zwartej dotychczas struktury biologicznej. Pojawiają się okresowe stany refleksji, zmienna syntonia z partnerem, okresowa retrospekcja i prospekcja, nierównowaga pobudzeń seksualnych i inhibicji (ibid., s. 72 n.). Tożsamość jednostki poprzednio zawężona, została teraz rozszerzona poprzez refleksję, syntonię, identyfikację, pamięć emocjonalną itd., z tym że czynności te działają okresowo, nierównomiernie (tzw. ambiwalencje i ambitendencje). Stąd relacja ja – ty ma charakter zmienny, ambiwalentny, częściowo pozytywny, podmiotowy, częściowo negatywny, przedmiotowy.
Zasadniczo jednak zmniejsza się skala agresji w stosunku do partnera, rośnie wrażliwość na jego potrzeby i potrzeby rodziny. Nie jest jednak właściwie rozumiana stałość i wyłączność związków emocjonalnych; występuje tu duża łatwość zmiany obiektów czy <> (rozumianej bardziej jako projekcja uczuciowa niż relacja) – co odpowiada licznym i będącym w niehierarchicznym, jednopoziomowym konflikcie ośrodkom dyspozycyjno-kierowniczym. (por. ibid., s. 73)
Charakterystyczne jest tutaj działanie czynnika II. Pojawia się on na skutek pęknięcia wywołanego przez dezintegrację pozytywną w zwartej dotychczas strukturze aksjologicznej i instynktowej. W owo <> wdzierają się relacje społeczne i wzory życia seksualnego o charakterze zewnętrznym dla jednostki (ibid., s. 243). Tak więc o relacji „ja-ty” decyduje raczej opinia grupy, moda, aktualnie obowiązujące wzorce zachowania i wartościowania.
Jeżeli jednostka jest traktowana przez społeczeństwo jako jedyna i niepowtarzalna z punktu widzenia normy osobowej, to i relacje <> będą traktowane jako wartość niepowtarzalna (ibid., s. 244). Stąd np. ktoś może zaklinać się, że małżeństwo ma charakter święty czy sakramentalny, bo taka jest przyjęta nauka Kościoła, a nigdy nie doświadczył tej świętości i sakramentalności jako znaku wewnętrznej transcendencji, której „stanie się jednym ciałem” jest znakiem i dopełnieniem. Zazdrość związana z zaborczością, na poziomie I może być równie gwałtowna, bo związana z zakwestionowaniem samooceny, poczuciem niższości czy zachwianiem istniejącego jednopoziomowego porządku. Brak perspektywy wielopoziomowej oraz empatii uniemożliwia bardziej elastyczne, refleksyjne, filozoficzne podejście do sytuacji kryzysowych faktycznych czy urojonych.
Jak powstaje owa relacja <> na poziomie II i jaki jest jej charakter? John Mc Graw w swoim studium nt. dezintegracji pozytywnej i poziomów miłości podaje za Theodorem Keikiem, że miłość opiera się na wymianie ideałów „ja”. Niezadowolenie z siebie, niepokój wywołany przez dezintegrację jest wynikiem dystansu do tego „ego-ideału”. Jego realizacja jest niemożliwa na skutek braku hierarchii wartości i ustabilizowanego ośrodka dyspozycyjno—kierowniczego. „Spełnienie ideału ego uczyniłoby jednostkę samozaspokojoną i samowystarczalną oraz usunęłoby wewnętrzny dystres”. W tym przypadku miłość oznacza „przeniesienie ideału na inną osobę” (Mc Graw 1987, s. 8). Taką miłość możemy określić jako miłość romantyczną, gdyż z osoby kochanej robi się idola bez prawdziwego <>, bez autentycznego wartościowania.
Podobną intuicję miał Max Scheler, choć bez TDP w tle. W analizie porównawczej miłości i współodczuwania pisze, że „czyste współodczuwanie jako takie jest całkowicie ślepe na wartość jego przeżywania” (Scheler 1986, s. 18 n.). Zauważmy, że na omawianym poziomie głównym dynamizmem relacyjności jest syntonia, a więc współodczuwanie na niskim poziomie, a nie bardziej wysublimowana empatia, czyli współodczuwanie jako współbycie.
Mc Graw zauważa, że miłość na tym poziomie jest bardziej na pokaz; tego typu romantyczna miłość jest często przyczyną i efektem procesów psychonerwicowych i nerwicowych, stąd taka oszałamiająca ilość literatury miłosnej, sztuki erotycznej, muzyki i filmów obracających się wokół jej problemów. Zauważmy też, że charakterystycznym okresem dla miłości romantycznej jest okres dojrzewania – a jest to przecież etap, na którym, zdaniem Dąbrowskiego, niejako naturalnie zachodzą procesy dezintegracji jednopoziomowej (por. Dąbrowski 1984a, s. 60 n.). Na tym poziomie mogą pojawić się tendencje samobójcze jako <> albo uraz spowodowany brakiem uwagi i miłości (por. Dąbrowski 1984b, s. 119).
Transformacja miłości romantycznej w miłość autentyczną wymaga, zdaniem Dąbrowskiego, udziału dynamizmów dezintegracji wielopoziomowej (por. Mc Graw 1987, s. 9).
Natomiast w postawie religijnej lęki i konflikty wewnętrzne, ambiwalencje i ambitendencje powodują poczucie odrzucenia przez Boga lub brak Jego łaski i „objawiają się najczęściej postawą ateizmu zmieszaną z poszukiwaniem okresowego kontaktu z Bogiem, najczęściej w celach samoobronnych” (Dąbrowski, „Postawa religijna”, s. 81-83). Towarzyszą temu lęki, napięcia, poczucie braku tożsamości, ale jest też element wewnętrznego związku z Bogiem i pojawienie się autentycznego przeżycia religijnego, które Rudof Otto określił terminem <> (Musiał 2006, s. 56).
Na poziomie trzecim – dezintegracji wielopoziomowej spontanicznej – możemy mówić o pojawieniu się prawdziwej miłości osobowej. Następuje tu zmiana jakościowa, gdyż dochodzi do zmiany charakteru determinacji z zewnętrznej na wewnętrzną, z instynktowo-emocjonalnej na uczuciowo-aksjologiczną.
Psychiczne uwolnienie się jednostki od determinacji przez instynkty, sferę popędowa i pojawienie się hierarchii wartości oraz psychicznego środowiska wewnętrznego powoduje, że wybór partnera miłości jest świadomy, rozumny, a jednocześnie głęboko emocjonalny.
„W życiu seksualnym, składniki uczuciowe przeważają nad fizycznymi” (Dąbrowski 1984b, s. 73). Taką możliwość autonomii miłości w stosunku do życia seksualnego zauważa również Horney, która stwierdza, że: „miłość i czułość mogą nie łączyć się z pragnieniami seksualnymi” (Horney 1982, s. 107).
Nie oznacza to, że życie seksualne postrzegane jest jako niższy jakościowo przejaw miłości, tylko że jest ono głęboko przesycone uczuciami; potrzeba seksualna odzywa się jako efekt głęboko świadomej, emocjonalnej miłości, a nie jako jej przyczyna.
Wśród innych cech tego poziomu miłości Dąbrowski wymienia ekskluzywność i wyłączność uczuć oraz odpowiedzialność za partnera i rodzinę. Potrzeba wyłączności związku może przejawić się w impasie czy impotencji seksualnej, np. gdy osoba kochana umiera czy gdy jest ciężko chora lub fizycznie oddalona. Jest to ilustracja tego jak wyższy poziom instynktu seksualnego powoduje inhibicje niższych jego poziomów (Dąbrowski 1984b, s. 107). Zanika tutaj również syntonia jako uczucie niezróżnicowane, zastąpiona empatią, czyli głębokim i świadomym uczuciowo-intuicyjnym rozumieniem innych. Jest ona sprzężona z identyfikacją, która „jest bardziej intelektualna niż empatia” i którą Mc Graw widzi u Dąbrowskiego jako formę a1terocentryzmu (Mc Graw 1987, s. 114).
Ważną rolę w formowaniu się miłości na poziomie III odgrywają dynamizmy. Układają się one w dwuczęściową sekwencję – jedną o charakterze negatywnym, drugą – pozytywnym. Jest to zresztą charakterystyczne dla tego poziomu, gdzie dokonuje się świadoma, choć jeszcze nieusystematyzowana i spontaniczna negacja tego co niższe i afirmacja tego co wyższe.
Ponieważ „ty” staje się podmiotem, który „ja” przeżywa jako podmiot miłości, dlatego dynamizmy <> działają przeciwko wszystkiemu co wulgaryzuje, spłyca podmiot; a więc głównie przeciwko instynktom, które każą drugą osobę traktować jako przedmiot użycia (Dąbrowski 1984b, s. 74-76).
W konsekwencji dynamizm zdziwienia w stosunku do samego siebie pojawia się wówczas, gdy jednostka spostrzega swój ślepy, biologiczny popęd nieskorelowany z jego aktualnymi potrzebami, inaczej mówiąc – bez empatii. To zdziwienie powoduje reakcje <>, inhibicji. Podobnie negatywny charakter mają tu dynamizmy zaniepokojenia sobą, poczucie niższości w stosunku do samego siebie, poczucie wstydu i winy, niezadowolenia z siebie czy pozytywnego nieprzystosowania (Dąbrowski, s. 74). Dynamizmy te powodują przekształcenie „miłości instynktowej w miłość uczuciową”. Konflikt, który powstaje w wyniku negatywnych przedmiotowych doświadczeń miłości i związane z tym poczucie niższości może być rozwiązany poprzez takie przeżycia emocjonalne jak współżycie w doświadczeniach piękna w naturze, sztuce i w doświadczeniach prawdy.
Pojawiają się wreszcie i dynamizmy pozytywne – <> czyli dynamizmy samoafirmacji. Uczucie musi dokonać przełomu. Następuje tu proces uczuciowego zerwania z niższą rzeczywistością poprzez dynamizm silniejszy, w tym wypadku aksjologiczny (Kobierzycki 1982, s. 250). Jako główne dynamizmy tej afirmacji Dąbrowski wymienia identyfikację i empatię,”które formują właściwe związki miłości” (Dąbrowski 1984b, s. 77).
W postawie religijnej zaznacza się potrzeba bardziej duchowego i zróżnicowanego obrazu Boga. Jest On odczuwany już jako immanentny (a więc subiektywny) i zarazem transcendentny (obiektywny), a łaska jest pojmowana i przyjmowana jako dar osobowy a więc niepowtarzalny i ekskluzywny i jednocześnie jako doznanie „wyższej rzeczywistości” (Dąbrowski, „Postawa religijna”, s. 1).
Podsumowując, poziom III jest tym, na którym możemy stwierdzić pojawienie się prawdziwie osobowej miłości. Odnajdujemy tu już wszystkie składniki potrzebne do tego, by miłość można nazwać prawdziwie ludzką, by można mówić o osobowej relacji ja-ty (Szewczyk 1987, s. 68-69; Tomczak 1987, s. 68-69).
Czwarty poziom – dezintegracji wielopoziomowej usystematyzowanej i zorganizowanej – charakteryzują, wg Dąbrowskiego, takie dynamizmy uczuciowo-kognitywne jak samoświadomość i samokontrola, „przedmiot-podmiot” i czynnik trzeci. Jest to więc poziom, gdzie funkcje intelektualne sprzęgają się z dynamizmami uczuciowymi (Kobierzycki 1982, s. 254). Ideał wyłączności, jedyności i trwałości związków uczuciowych staje się – jak to określa Dąbrowski – postawą filozoficzną, wysoko rozwinięta jest też empatia i odpowiedzialność za rodzinę. Osobę kochaną cechuje jedyność i indywidualność, miłość staje się motywem kontemplacji, stale aktywna jest pamięć o ekskluzywnych związkach miłości i przyjaźni. Dzięki wymienionym dynamizmom o charakterze uczuciowo-kognitywnym dochodzi do ostatecznego zerwania z determinacją popędową, także niższe formy zachowań są skutecznie blokowane i to bez większego wysiłku i napięcia (Dąbrowski 1984b, s. 7).
Tzw. „czynnik trzeci” „współdziała z empatią, kontrolą siebie, samoświadomością, prospekcją i retrospekcją w tworzeniu szkoły małżeństwa i szkoły rodziny” (Dąbrowski, s. 78). Dominujące wartości u partnera to jego indywidualność, emocjonalność, umysłowość.
Oto charakterystyczna wypowiedź dla tego poziomu: „Nie mógłbym wymienić za nic w świecie mojego związku. Odczuwam jedność fizycznego z moralnym i duchowym, głęboki związek naszych zmysłów i serc, a nie tylko sam związek fizyczny. Czuję niesmak w stosunku do samych fizycznych aspektów miłości. Ale w aspekcie duchowym czuję jakby nieśmiertelność płci”(ibid., s. 78).
Wyłączność w miłości powoduje, że zdobywa ona tu cechę nieśmiertelności. Dąbrowski pisze: „trzeba pamiętać – jak żywy kwiat i żywą ranę osobę bliską i odeszłą, ale nie tylko to, trzeba z nią współżyć jak z osobą, choćby w myśli, wyobraźni i pragnieniu; trzeba tworzyć jej postać transcendentalną, a jeśli się uda – już nigdy nie mieć takich, to znaczy tego rodzaju związków najbliższych” (Dąbrowski 1972, s. 19; por. także Habacki 1982, s. 12).
Silnymi dynamizmami na poziomie IV są empatia i identyfikacja, które ogarniają nie tylko tych, z którymi tworzy się związek miłości, ale są bardzo silne w stosunku do wszystkich skrzywdzonych, poniżonych i cierpiących (Dąbrowski 1984b, s. 111).
Tadeusz Kobierzycki nazywa miłość na poziomie czwartym „miłością moralną”, ponieważ tutaj przeżycia moralne spełniają „szczególną rolę doskonalącą, selektywizującą rozwój miłości” (Kobierzycki 1982, s. 260). Jest to miłość w aspekcie doskonałości, w której oprócz poziomu instynktowego i uczuciowego zawiera się poziom aksjologiczny (osobowy)”. Jego korelatem jest samoświadomość sprzężona z najwyższymi wartościami dobra, piękna i prawdy”.
Taki poziom miłości prezentował, wg Dąbrowskiego, Michał Anioł. Ponieważ nie znalazł miłości ludzkiej, dynamizm i głębię swojego uczucia wyrażał w twórczości. Był człowiekiem, który „kochał zawsze i wszystko /…/. Kochał najbliższą rodzinę, sługi, uczniów, biedaków, nieszczęśliwych, kochał ojczyznę, ludzkość całą. Kochał piękno we wszelkiej postaci: wolność i prawdę, szlachetność i siłę, poezję i śpiew, dowcip i szczerość, piękno twarzy i harmonii ciała ludzkiego, wszystkie cuda i piękności nieba i ziemi /…/. Kochał Boga miłością, która z biegiem lat stała się miłością jedyną” (Dąbrowski 1984b, s. 174).
Charakterystyczne właśnie na tym poziomie w postawie religijnej jest, wg Dąbrowskiego, to że Bóg jest uznany za „esencję miłości i harmonii” pomiędzy Nim a człowiekiem, który jest świadomy jedyności własnej osobowości i Jedyności Boga (Dąbrowski, „Postawa religijna”, s. 2).
Miłość na poziomie IV wyróżnia więc jej charakter uczuciowo-poznawczy. Sprawia to, że staje się ona postawą, a więc pewną stałą dyspozycją do przeżywania uczuć, w odróżnieniu od pewnych przejściowych stanów emocjonalnych (Błażejewskia 1983, s. 35). Wydaje się, że w tym streszcza się to, co wyróżnia ten poziom miłości od poprzedniego.
Na poziomie V – integracji wtórnej (heroicznej) – najtrudniej jest podać jakieś mniej lub bardziej wymierne charakterystyki miłości, ze względu na jej w najwyższym stopniu wysublimowany charakter. Miłość wyraża się poprzez najwyższą postawę <>, odpowiedzialność za partnera i jego rozwój, wysoką ekskluzywność, niepowtarzalność i wyłączność związku. Instynkt seksualny jest całkowicie podporządkowany hierarchii wartości, ideałom moralnym, uczuciowym i ideologicznym. Przejawia się tu najwyższy poziom jedyności, niepowtarzalności i odpowiedzialności za partnera i rodzinę, za <> w małżeństwie i przyjaźni.
Jednocześnie dynamizm autonomii umożliwia refleksyjność związaną z realizacją ideałów prawdy i świadomy idealizm w stosunku do osoby kochanej. Empatia jako „wczucie się w innych i poprzez innych w siebie wraz z ideałem osobowości inspiruje najwyższy poziom miłości, która dąży do przekroczenia separacji i śmierci” (Dąbrowski 1984b, s. 81). Dąbrowski określa tę miłość jako „nieskończoną i bezwarunkową” (ibid., s. 93).
Kulminacja miłości to – wg Dąbrowskiego – pewne intuicyjne rozumienie potrzeb innych osób jakby <> ich ideału osobowości. Dąbrowski pisze: „Na najwyższym poziomie, to znaczy na poziomie integracji wtórnej, jesteśmy zdolni do głębszego rozumienia każdego człowieka, jego poziomu rozwojowego, potencjału wewnętrznego i podobnych funkcji. Idzie ona w parze ze zwiększonym zrozumieniem całkowitej struktury psychicznej napotkanych osób. Wraz ze zrozumieniem głębokich potrzeb drugich, stałą gotowością do udzielenia pomocy, wraz z identyfikacją z innymi oraz głęboką empatią, pojawia się wewnętrzny spokój. Jego znakiem jest postawa syntonicznej mądrości, zrozumienia, uprzejmości i hojności.” (Mc Graw 1987, s. 6)
Miłość na tym poziomie wyraża się poprzez esencje: indywidualną i społeczną. Ciekawe, że TDP w badaniach empirycznych nie znalazła dotychczas jednostki o tak wysokim poziomie rozwoju – z jednym wyjątkiem. Jest nim, według Dąbrowskiego, Jezus Chrystus jako człowiek. Prezentuje On obydwie esencje na najwyższym poziomie, najwyższe zainteresowania, uzdolnienia i talenty w kierunku własnego rozwoju duchowego i promieniowania na innych, zapładniającego ich rozwój. Posiadał On również przejawy uczuć wyłącznych, niepowtarzalnych w stosunku do niektórych, bliskich duchowo ludzi jak Marta, Maria, Łazarz, apostołowie, zwłaszcza „umiłowany uczeń” Jan. Przejawiał również najwyższe esencje społeczne w postawie najgłębszej empatii i miłości do wszystkich ludzi w postawie odpowiedzialności i gotowości poświęcenia, co potwierdziło się na Golgocie (Dąbrowski 1985, s. 245).
Postawa religijna na V poziomie ma charakter dialogu <>. Obejmuje ona „afirmacje wartości absolutnych połączonych ze wszystko obejmującą empatią i uniwersalną miłością. Dialog z Bogiem może być przeżywany w doświadczeniach kryzysu wiary, „ciemnej nocy duszy”, jednak nie narusza to samej potrzeby dialogu, która trwa nadal, jest „intensywna ale i spokojna” (Dąbrowski, „Postawa religijna, s. 2). Bóg jest „Bogiem o wrażliwym sercu, wrażliwym na miłość, na postawę emocjonalną” (por. Dąbrowski 1984b, s.134).
Omówiłem cechy miłości według Teorii Dezintegracji Pozytywnej na poszczególnych poziomach rozwoju osobowości. Za podstawę rozważań służyła miłość określana jako uczucie między dwojgiem ludzi oraz miłość osobowa w relacji człowiek-Bóg, która ma także swój wymiar uniwersalny, transcendentny, ponad-osobowy. Z przedstawionych analiz widać, że według TDP o prawdziwie świadomym rozumieniu i przeżywaniu miłości jako miłości osobowej można mówić dopiero na trzecim poziomie rozwoju, choć pewne jej elementy pojawiają się na poziomie drugim. Miłość uczuciowo-kognitywna, „miłość moralna”, pojawia się na poziomie czwartym, a swoje apogeum osiąga na poziomie integracji wtórnej (heroicznej). Jest ona wtedy jakąś doskonałą relacją <>, gdzie ty oznacza zarówno osobowy związek ekskluzywny, ale i przekracza jego granice sięgając wszystkich ludzi a nawet cały świat, Kosmos, sięgając „Ty transcendentnego”, utożsamianego w wielu kulturach z Bogiem.
Jeśliby się pokusić o znalezienie jednego dynamizmu rozwoju osobowości, swoistego rodzaju <> dla powstania prawdziwie ludzkiej miłości (tzn. takiej, która przekracza zintegrowane, instynktowne czy biologiczne poziomy i dynamizmy rozwoju), to byłby nim z pewnością tzw. „czynnik trzeci”. W odróżnieniu od „czynnika pierwszego” (czynnik konstytucjonalny, suma właściwości wrodzonych, dziedzicznych) i „czynnika drugiego” (wpływ otoczenia, środowiska, wszystko to co „wychowuje”, wpływa na jednostkę z zewnątrz) (Dąbrowski 1984a, s. 101) , czynnik trzeci jest dużo trudniej scharakteryzować. Dąbrowski definiuje czynnik trzeci jako synteza wszystkich czynników autonomicznych i autentycznych w rozwoju, jako siłę (zespół sił), „która ustosunkowuje negatywnie i pozytywnie do siebie samego oraz negatywnie i pozytywnie do własnego otoczenia” (Dąbrowski 1975, s. 54).
Działanie czynnika trzeciego wyraża się w świadomym potwierdzeniu akceptacji pewnych tendencji, form myślenia, sposobu postępowania zgodnego z hierarchią wartości, sprzyjającego rozwojowi osobowości, a odsuwaniu, odrzucaniu tych, których jednostka nie potwierdza, nie akceptuje, które uważa za przejaw siebie niższego. Czynnik trzeci to wyraz „niechorobowego a pozytywnego rozdwojenia osobowości, na to co myśli i na to co uświadamia sobie to myślenie, na to co odczuwa i na to, co rozpatruje to odczuwanie, na to co działa i na to, co przypatruje się głęboko i wnikliwie temu działaniu” (Dąbrowski 1980, s. 11). Jest to więc wysoce świadome, autonomiczne sterowanie własnym rozwojem, kontrola przetwarzania, wybór i afirmacja tego co pozytywne dla rozwoju w środowisku wewnętrznym i zewnętrznym oraz negacja, osłabienie i odrzucenie tych elementów, które są niekorzystne, hamujące lub spychające rozwój w dół.
Czynnik trzeci, jak wspomniałem, jako synteza czynników autonomicznych zawiera w sobie takie dynamizmy jak: niezadowolenie z siebie, nieprzystosowanie pozytywne, poczucie wstydu i winy, samowychowanie i autopsychoterapia, wysoki poziom samoświadomości, empatia i inne dynamizmy wielopoziomowe a przede wszystkim dynamizm „przedmiot-podmiot” w sobie. Wszystkie te autonomiczne czynniki jako bardziej lub mniej rozwinięte „czynniki trzecie” wchodzą w skład jednego, silnego czynnika trzeciego.
Bliższe sprecyzowanie czynnika trzeciego jest jednak trudne. Co prawda Dąbrowski wydaje się być przekonany o jego istnieniu, które można empirycznie zbadać, np. gdy stwierdza, że „klinicznie jest on wyraźnie i definitywnie lokalizowany w miejscu i w czasie”, w niektórych przypadkach zaś, „nie stwierdzamy nawet śladu czynnika trzeciego (Dąbrowski 1975, s. 55). W innym miejscu autor wysuwa przypuszczenie, że pochodzi on z dziedzicznego potencjału rozwojowego i pozytywnych wpływów środowiskowych (por. Dąbrowski 1970, s. 34). Jednakże w porównaniu z innymi terminami psychologii osobowości, mamy tutaj do czynienia z inną jakością, jak gdyby język psychologii dosięgał i przekraczał granice swojej ścisłej kompetencji i musiał sięgać do filozofii a nawet metafizyki. Dowodem na to jest choćby fakt, że w literaturze fachowej pojawiło się wiele spekulacji u różnych autorów na temat tego czym jest w swej istocie ów – jak się wyraził Kamer – „mglisty czynnik trzeci” (Kamer 1984, s. 106). Halina Romanowska-Łakomy porównuje to pojęcie do „ducha osobowego” V. E. Frankla, „subiektywnego doświadczenia osobowego”, S. A. Kierkegaarda, „to czym kto jest” A. Schopenhauera, „Dassain” M. Heideggera, „bytu dla siebie” J-P. Sartre’a czy wreszcie „podstawy ekspresyjno-twórczej i spontanicznej” J. Moreno (Romanowska-Łakomy 1980, s. 36). Lina Gaudette nazywa czynnik trzeci samookreśleniem (Gaudette 1980, s. 86), a Kamer określa go jako coś, co „motywuje ludzką świadomość działając z pewnego głębszego źródła zrozumienia”, albo jeszcze inaczej: „zorganizowane ramy tego, co pcha świadomość powierzchowną, by się organizowała w pewną definitywną stałą osobowość, która jest całkiem unikalna, wysoce funkcjonalna, działa skutecznie i celowo” (Kamer 1984, s. 107 n.).
Dalej – rzecz ciekawa — Kamer stwierdza niemożliwość ujęcia czynnika trzeciego w te kategorie pojęć do jakich przywykliśmy: „Przypominało by to opis doznań istoty trójwymiarowej dla istoty dwuwymiarowej”. Kamer przypuszcza, że zrozumieć czynnik trzeci mogą tylko ci, którzy osiągnęli poziom IV lub V (choć nie neguje, że jego przejawy istnieją na poziomie III) (ibid.). Niemniej interesujące są dociekania Bohdana Urbankowskiego. Badacz posunął się jeszcze dalej i proponuje szukać wyjaśnienia dla czynnika trzeciego w religijnych przekonaniach Dąbrowskiego, które zdaniem autora pełnią rolę ukrytych przesłanek i założeń dla całej Teorii. Konkretnie chodzi tu o powiązania stylu myślenia i wartościowania Dąbrowskiego z chrześcijaństwem. Potencjał rozwojowy to jakby iskra boża, rozwijająca się dusza, czynnik trzeci realizuje odpowiedzialną sztukę kierowania sobą ponad wolnością i koniecznością (Urbankowski 1987, s. 77).
To ujęcie zbliżone jest do tego jak czynnik trzeci określiła była uczennica Profesora, dr Maria Braun-Gałkowska, która studiowała TDP na KUL. Stwierdziła ona, że jest to czynnik duchowy, natomiast niewiele mówiąca nazwa czynnik trzeci miała się pojawić na skutek sytuacji politycznej w latach 50tych, gdy wszechwładna terminologia marksistowska nie dopuszczała tego typu „duchowych” sformułowań. Wreszcie na zakończenie pragnę przytoczyć wypowiedź samego Dąbrowskiego, znamienną dla problemu „tajemniczego trzeciego czynnika”: „Jakaż to tajemnica w powstawaniu autonomii wewnętrznej. Pytają mnie skąd ona pochodzi, bo przecież wyodrębnia się, a nawet przeciwstawia ją tendencjom odziedziczonym i wpływom otoczenia? Odpowiadam – nie wiem. Mam trochę ukrytej radości, że nie mogę dać odpowiedzi naukowej, ale intuicyjną. Po prostu jest to zagadnienie tak wysoce ludzkie, że nie można dać tutaj odpowiedzi naukowej. Można tylko powiedzieć, że pochodzi ona z rozwoju, ze świadomej przeróbki, z historii własnych doświadczeń, z siebie niezależnego, niepowtarzalnego, a może… a może z nieznacznego dotknięcia do poziomu transcedentalnego” (Dąbrowski 1972, s. 14).
Jeżeli więc czynnik trzeci jest z jednej strony niezbędny dla rozwoju wyższych poziomów osobowości, a co za tym idzie – autentycznej miłości –, a z drugiej strony jego transcendentalny charakter może być uchwycony tylko przez wysublimowaną intuicję, to możemy odetchnąć z ulgą: tajemnica miłości nie zostanie do końca zbadana metodami nauki ani opisana za pomocą języka Warto jednak w tym miejscu jeszcze raz przypomnieć zacytowane już wcześniej słowa Profesora Dąbrowskiego o możliwości klinicznego stwierdzenia obecności lub braku „czynnika trzeciego” u jednostki, a co za tym idzie zdolności lub niezdolności do przeżywania prawdziwej miłości.
Na koniec wypada zaznaczyć, że TDP ma charakter dynamiczny. Jej struktury pojęciowe „żyją”, są w ruchu, w skomplikowanych nieraz konstelacjach. Stąd niebezpieczeństwo uproszczeń. I tak np. w opisanym przeze mnie pięciopoziomowym schemacie miłości może pojawić się uproszczenie pewnej digitalizacji, sugestia, że każde przeżywanie miłości jest przypisane lub mieści się w ramach jednego z jej pięciu wymiarów. Należy jednak pamiętać, że w praktyce struktury dwóch a nawet trzech poziomów mogą istnieć równolegle obok siebie lub pozostawać z sobą w konflikcie. Przejście na wyższy poziom dokonuje się, gdy jedna ze struktur zostaje wyeliminowana lub gdy znajdzie się pod całkowitą kontrolą struktury wyższego poziomu.
W konkluzji warto też odnieść się do jednej z najciekawszych, moim zdaniem, cech TDP, a mianowicie tego że opisane poziomy rozwoju osobowości, a więc i poziomy miłości, są empirycznie mierzalne. Pomimo niewygodnego czasem dla pragmatyka języka wysublimowanej psychologii, która zmuszona jest używać terminologii „duchowej”, a więc jakby z natury nieprzystosowanej do wymagań metodologii naukowej, Teoria Dezintegracji Pozytywnej opracowała rygorystyczne metody badań, które mogą być niezmiernie przydatne w psychoterapii oraz wszelakich formach poradnictwa duszpasterskiego, małżeńskiego czy innych form relacji międzyludzkich („relationship counseling”). Może odpowiedzieć na pytanie, dlaczego często ludzie mylą się w swoich wyborach partnera, dlaczego tak bolesne bywają odkrycia niemożności wspólnego przeżywania, wspólnego dorastania do miłości, dlaczego tak różne są sposoby rozumienia czy odczytywania sfery cielesności, seksu, i innych form języka miłości. Głębsze zrozumienie tych zjawisk pomogłoby również w wyborze właściwego partnera, lub przynajmniej uświadomiło istniejące potencjały i niebezpieczeństwa na drodze wspólnego życia.
Bibliografia
Błażejewska T.(1983), Miłość jako postawa, w: Zdrowie Psychiczne nr 3.
Dąbrowski K. (1970), Mental Growth Through Positive Disintegration, London
Dąbrowski K. (1975), Trud istnienia, Warszawa
Dąbrowski K. (1984a), Osobowość i jej kształtowanie przez dezintegracje pozytywna, Lublin
Dąbrowski K. (1984b), Funkcje i struktura emocjonalna osobowości, Lublin
Dąbrowski K. (1985), Asceza życia zakonnego na podstawie osobowości i twórczości o. Bernarda Kryszkiewicza, pasjonisty. Studium ascetyczno-psychologiczne, w: Asceza odczłowieczenie czy uczłowieczenie (red. W. Słomka), Lublin
Dąbrowski K. ps. Paweł Cienin (1972), Myśli i aforyzmy egzystencjalne, London
Dąbrowski K. (1979), Wprowadzanie do higieny psychicznej, Warszawa
Dąbrowski K., Postawa religijna, maszynopis w oprac. T. Kobierzyckiego
Dąbrowski K. (1980), Zdrowie psychiczne a zasady przyjemności, rzeczywistości i rozwoju, w: Zdrowie Psychiczne nr 3.
Gaudette L. (1980), Teoria dezintegracji pozytywnej w świetle psychologii rozwoju, w: Zdrowie Psychiczne 4
Grzywiak-Kaczyńska M. (1975), Psychologia dla każdego, Warszawa.
Habachi R. (1982), U źródeł człowieczeństwa, Warszawa
Horney K. (1982), Neurotyczna osobowość naszych czasów, Warszawa
Kamer W. (1984), Dezintegracja pozytywna, a poszukiwania znaczenia przez człowieka, w: Zdrowie Psvchiczne, nr 3-4 .
Kobierzycki T.(1982), Człowiek i osobowość w teorii dezintegracji pozytywnej. Analiza filozoficzna. Praca doktorska. Warszawa
Mc Graw J. (1987), Dezintegracja pozytywna a poziomy miłości, w: Zdrowie Psychiczne, nr 3.
Musiał D. (2006), Jakość życia religijnego w świetle Teorii K. Dąbrowskiego, w: Studia z psychologii w KUL, tom 13, Lublin
Nowak, S. bp (1993), Rola miłości w rozwoju życia wewnętrznego, w: Miłość w postawie ludzkiej (red. W. Słomka), Lublin
Romanowska-Łakomy H. (1980), Niektóre problemy psychoterapii, w: Zdrowie psychiczne
Scheler M. (1986), Istota i formy sympatii, Warszawa
Szewczyk K.(1987), Rola duszpasterza w wychowaniu do miłości, w: Wychowanie do miłości (red. K. Majdański), Warszawa
Tomczak K. (1987), Empatia i agape, w; Wiara i odpowiedzialność nr 12.
Urbankowski B. (1987), Pozapsychologiczne konsekwencje teorii dezintegracji pozytywnej, w: Wiara i odpowiedzialność, nr.1.
Autor pragnie podziękować Panu Łukaszowi Sitek, Pani Joannie Blach oraz Dr. Katarzynie Kwapisz-Osadnik za pomoc w edycji i korekcie tekstu.