Niepamięć, jakaż tu niepamięć
Kazimierz Dąbrowski
Niepamięć, jakaż tu niepamięć, w: DEZINTEGRACJE – LAMENTACJE I MEDYTACJE EGZYSTENCJALNE, Warszawa 1980 (red. Tadeusz Kobierzycki)
Niepamięć, jakaż tu niepamięć
Niepamięć, jakaż tu niepamięć, gdy lat dziesiątki mkną jak wiatr.
A moja rana, świeżą raną, nie zabliźniona, siłą lat.
Mówią mi mędrcy, mówią wielcy, nie trzeba o widziadłach śnić
Bo wszystko mija, wszystko zsycha i zrywa się pamięci nić.
Kto mi coś powie, któż mnie zgani, że wszystko pomnę, wszystkie sny.
Gdy nic mi prawdy nie zakryje, nic nie wypleni pragnień mych.
Mówią, że nowe funkcje wstają, potrzebą wielką, ponad zgon.
Więc stworzę dawność, lata, kraje, zajrzę w otchłani mętną toń.
Setkami zgonów będę ginąć, i będę gonić z wieku w wiek,
po oceanach myśli płynąć, ja nieudolny szary człek.
Obsesjo, dodaj więcej siły. Odwago rośnij w tysiąckroć!
Przez wielość żyć, noc mogiły, szukam, pamiętam z nocy w noc.
Znaczy to nic i znaczy wiele, trupem mym rzucę w moce złe.
Będę hodował w mym kościele, kwiaty pamięci, w wonnej mgle.
Sny rozprzestrzenię wolą mocy, a rzeczywistość wpędzę w mgły.
Przetworzę dni na ciemność nocy, ja pan w królestwie moich snów.