Dwa bloki

Kazimierz Dąbrowski
Dwa bloki, w: DEZINTEGRACJE – LAMENTACJE I MEDYTACJE EGZYSTENCJALNE, Warszawa 1980 (red. Tadeusz Kobierzycki)

Dwa bloki

Dwa bloki, dwie płyty kamienia, ciężkie.
Jakby ołowiane, ogromne, zbliżały się do mnie.
Zbliżały się nieuchronnie, wolno. By zmiażdżyć,
wgnieść w nicość. W krwawe błoto. 

Byłem związany, obezwładniony. Ptaki śmierci
zawisły nade mną. Ptaki śmierci ku mnie biegły.
I wrzaskiem mnie obległy. Dziobami we mnie się wżarły.
Czarnymi skrzydłami mnie biły.  Ptaki śmierci.

Nicość mnie trwogą ścisnęła. Nicość mnie bólem spięła,
Do serca mi przywarła. I w pierś mi się wślizgnęła.
Agonią za gardło chwyciła. I w ciało mi się wdarła.

Rozedrgałem się w lęku ciała. Duchem stałem się mały.
Ważnością ciała omdlały, ważnością ciała struchlały.
Lecz po tym przyszło gorsze, jeśli już gorszym być może.

Spostrzegłem w tej sromocie, w tym wielkim upodleniu,
W samej agonii i drżeniu, w tym samym obezwładnieniu,
bliskich, miłością związany, bliskich, przyjaciół serdecznych.
W uczuciach moich wiecznych, w uczuciach nieodłącznych.

Lęki ich trwogę przeżarły. Lęki ich trwogą zwęziły.
Lęki im ducha zabrały, lęki im ducha spętały.

A jednak przerwałem się nieco, przez lęków moich obrożę.
By spieszyć im na pomoc, w tej niezwyczajnej drodze.
Być z nimi,  stanąć w poprzek. Od lęków ich odgrodzić.
Uwolnić ich i rozpętać. Z agonii  ich oswobodzić.

I w tym uczuciu skłębiony i oniemiały, spostrzegłem
że moja agonia, gnie się, uchyla, że  spala się w sercu.
Już jestem wolny od trwogi, od czarnych ptaków łopotu,

Już ogarnia mnie wolność, w wielkim  miłości splocie.

Share

Podobne wpisy