Tylko w chorobie
Kazimierz Dąbrowski
Tylko w chorobie, w: DEZINTEGRACJE – LAMENTACJE I MEDYTACJE EGZYSTENCJALNE, Warszawa 1980 (red. Tadeusz Kobierzycki)
Tylko w chorobie
Tylko w chorobie, tylko w śmiertelnej chorobie,
można przejrzeć bez złudy, bez pociągającej sugestii,
co jest ja, a co nie-ja. Bo to drugie niezróżnicowane,
wszechwładne, ruchliwe, zmysłowe, układne.
Choć stale szuka radości trwania, ropieje, wrzodzieje,
rozpada się. Nie ty nim władasz, ale ono włada.
Nie czujesz oczu, tylko ból rozproszony.
Nie czujesz twarzy, tylko bezwład rozogniony.
Posuwa się to twoje ja ku krańcom istnienia.
Ku temu co nie ja, co coraz bardziej obce,
Coraz bardziej cudze, coraz mniej własne.
Co szerokie i coraz bardziej ciasne, co się kurczy,
Co się odmienia, ropieje. Co obce, niechciane, co ciąży
Co schodzi na krańce niewidzialnego, wątłego,
zablokowanego, półistniejącego.
Ach, gdyby wyciągnąć ku innemu duchowe ramiona,
rzutem ogromnym, szalonym, instynktownie.
Przejść na tamtą stronę chceniem rozpaczliwym,
dogonić, prześcignąć, uchwycić. Nie to, co teraz,
ale to autentyczne. Jedyne, prawdziwe.